Nie wiem jak pisze się listy otwarte, lecz mam wielką ochotę napisać jeden. List do Donalda Tuska w sprawie min. Kosiniaka-Kamysza. Niedoszłego europosła.
Zakładam, że pan Kosiniak-Kamysz, z chwilą gdy podjął decyzję o kandydowaniu do Europarlamentu, uznał, że nie ma na swoim stanowisku niczego ważnego do zrobienia i może sobie zmienić stołek na bardziej lukratywny i mniej wymagający. W porządku; jego prawo.
Jednak nie mam żadnych podstaw by wierzyć, że przegrana w eurowyborach zmieniła coś w przekonaniach pana ministra. Skoro wtedy uważał, że jego obecność w ministerstwie jest zbędna, to najpewniej jest, a wyniki wyborów nie zmieniły tego stanu rzeczy.
Od Premiera oczekiwałbym więc elementarnej konsekwencji. Człowiek, który sam uznał, iż nie jest potrzebny jeszcze w piątek, nie jest potrzebny także dziś, pięć dni później, w środę.
Jeżeli więc mamy traktować się poważnie, to jest tylko jedno wyjście: dymisja ministra Kosiniaka-Kamysza.