No więc, jeśli istnieje, to jest nią to, co pisał Śliwonik. Diabli wiedzą dlaczego tak prawie nieznany.
„To staje się szybko Na małej uliczce prowadzącej do sklepu
Może na stacji Po pracy W powietrzu otwartym
Dla innych nic nie zapowiadającym
Dorosłym chłopcom odcina oddech coś nagle
Duszą się Szarpią kołnierze Płaskość dopełza do gardeł
Są przerażeni To mogło przecież przyjść później
Powinno Jeszcze chłopcy Chcieli pożyć na luzie
Są dopiero w połowie życia Gdzieś
Może w środku Tylko gdzie to przecięcie jest
Teraz wielka błyskawica niemo zajaśniała wszechświatem
To nie serce To tęsknota za wszystkim czego nie zobaczą
zabija ich w środku dnia Jest sucho Bezwietrznie
Niebo skośnie Jak szybki cień w lazurze Umyka Biegnie
Mknie wyżej Gdzie jest bardziej podniebnie
Za dorośli A jeszcze nie umarli Wrócą teraz do domów
Położą zakupy Pensję Kwiaty podadzą kobiecie
Jeśli one coś wiedzą To powinny pojąć ten podmuch
Twarz w nim bieleje Stało się Kwiat już poczerniał wcześniej
Kruszył się Kolor nie oddychał
bo podany był w chwili
gdy gest obumierał Wysychał
a zaczęło się na uliczce Zbyt nagiej Odsłoniętej jak bezdroże
Takie miejsca tylko Bóg pamięta Tam nas stworzył
Pod umykającym we wszechświat niebem
Chłopcy wstydzą się spojrzeć za siebie
Nie wiadomo czy w ogóle tu byli Co robili Czy przeszli
Wielką drogą Teraz ścieżką z niknącego szeptu
Mężczyźni Chłopcy Heblują Orzą Żyją drugą połową Od jakiegoś środka
Jest obco Kobiety późno pojmują Że oni już Już nie podchodzą do okna
Że w tamtą środę Lub piątek Z osypanym kwiatem Jakby po kryjomu
Wrócił ktoś inny Bokiem wślizgnął się do domu
Kobiety wiedzą Zwyczajność oboje ich zabije
To jest piekło Kiedy się chce ożywić życie
Jeszcze go prosi Potrząsa Nocą białą osią się wije
Trzeba było wcześniej Ale oni ruszą Na oślep Skrzydlaci”
------------
„Chłopcy kochają inaczej Żądze budzą się później
do pewnych lat żyją w ogrodach
gdzie przelatują motyle
unoszone światłem
to są dziewczyny
Chłopcy kochają raz I zawsze tę samą kobietę
przebija się przez ich życie Jak strumień
lub rzeka brzuchata Ciemna i wieczna
ale kobieta jest zawsze jedna
i ta właściwa zawsze przychodzi
w tumulcie lat W zgiełku W jakimś ogordzie
dostrzeże nagość chłopca
skrytego dotąd za drzewem
położy go na trawie Opowie bajkę
otoczy Okroczy sobą
powie, że zawsze była w jego snach
w jego krwi Wierzyła w przeznaczenie
on jej opowie to samo Dokładnie to samo
po to wynaleziono słowa by niosły pocieszenie
Cielesność to zapewnienie
o swojej ciągłej obecności
Chłopcy kochają inaczej Dopóki są chłopcami
to znaczy kiedy są w strachu W dżungli i w ciemności
w pełnym słońcu durnieją W świetle stają im mózgi
lęk jest odurzeniem Pijaństwem bezbronnych
którzy nie wiedzą jaka sekunda
przeleci przez nich ze świstem
a zabijani zawsze zabijają
Chłopcy kochają inaczej
Miękną w kolanach Pełni wybaczeń
Rojenia Jarzenia tłoczą się w zwidach nocnych
Chłopcy kochają inaczej Inaczej niż tamci chłopcy”